Not logged in | Log in | Sign Up
Chyba jest mała nieścisłość w opisie - to jest teren czarnobylskiej elektrowni atomowej. Samo miasto oddalone jest o ponad 10 kilometrów.
Zdjęcie poraża :O
No to czekamy na zdjęcie autobusu na bezludnej wyspie - i będzie można powiedzieć że mamy na stronie już wszystko.
Przy okazji, pomożecie zidentyfikować ten sprzęt: http://img820.imageshack.us/img820/7744/wt4t.png ?
Niestety, nie mam bliższego ujęcia, także na rejestrację też nie ma co liczyć :(
Prawdą jest, że po takie wycieczce ciuchy, w których akurat byłeś zostają tam na stałe? Foto wymiata. /kl
@Lipton: Tylko jeśli na wyjściowych bramkach, które testują promieniowanie, wykaże, że jesteś "brudny" (dosłownie tak jest tam napisane) Jeśli na wyjeździe z 30 km strefy żaden element Twojej garderoby nie wykazuje (z tego, co pamiętam) 30 μSv/h, to możesz wyjść bez zostawiania niczego.
Już trochę czasu noszę się z zamiarem odwiedzenia tamtych rejonów Zdjęcie kapitalne, pozamiatałeś!
Jeżeli dobrze pamiętam informacje z serwisów stalkerowych, to jest niewiele niebezpiecznych miejsc w okolicach elektrowni... Czerwony Las (pomimo wymiany sporej warstwy gleby), park rozrywek w Prypeci i koparka znajdująca się w pobliżu (tam licznik szalał). A tak podobno promieniowanie jonizujące jest niższe, niż w centrum Warszawy. Więcej niebezpieczeństwa może sprawić eksploracja terenów skażonych na Białorusi i w Rosji, gdzie likwidatorzy nie doszli.
PS: Podobno Czarnobyl to mały pikuś przy Czelabińsku. Tam się działy dużo gorsze rzeczy.
Z tego, co mi wiadomo, to jeszcze w okolicy niewybudowanych 5 i 6 reaktora są miejsca o promieniowaniu powodującym momentalne wyskoczenie z butów. Plus złomowisko pojazdów, na które do tej pory trzeba się udawać w kombinezonie. Pewnie o kilku miejscach zapomniałem, ale chociaż na ogół rzeczywiście jest już nieźle, to jednak na dłuższą metę nie dałoby się tam żyć (jednostki wyrażane są na godzinę, więc kilkugodzinny spacer po całej Prypeci nie powoduje przyjęcia normy, ale przebywanie w jednym, skażonym miejscu już tak). Zresztą, pracownicy zony pracują w systemie zmianowym na kilka-kilkanaście dni i im bliżej samego miasta, tym dłuższe przerwy od pracy.
Mnie zawsze zastanawia jak odbywał się transport, życie byłych pracowników elektrowni po awarii, którzy musieli obsługiwać pozostałe bloki aż do 2000 roku. W pierwszych dniach po wybuchu byli bardziej narażeni, niż jednorazowi likwidatorzy. Szkoda, że nie ma w ogóle informacji na ten temat...
Witaj w klubie radioaktywnych użytkowników phototrans.eu +
Dobry klimat, zdjęcie jest robione jakoś od strony chłodni ?
Chłodni? Wszystkie działające reaktory były chłodzone wodą z jeziora specjalnie wybudowanego na tę okazję, a chłodzenie 5 i 6 reaktora miało być zapewnione przez nie skończone do tej pory dwie chłodnie kominowe, ale one są trochę dalej, na mapie poniżej oznaczone kółkami (na wschód od oznaczonego punktu zrobienia zdjęcia).
Swoją drogą, to nawet po Czarnobylu jeżdżą niskopodłogowce, a w GOPie... szkoda słów...;)
Swoją drogą za parę lat może jakiś prywaciarz kupi używkę ex. Czarnobyl...;)
@Piotr kosz. O pierwszych dniach po wybuchu był o tym film chyba na Discovery, albo National Geographic. Kazali się na szybko spakować, ale brać tylko rzeczy osobiste, wszystko inne pozostało w domach. Stał dłuugii rząd Ikarusow, do których i wrzucili i kopa. Za to ci, którzy w pierwszym momencie pracowali przy zabezpieczaniu awarii bez zabezpieczeń (z pilotami helikopterów włącznie) umierali potem w strasznych męczarniach.
@mister - w ogóle nie zrozumiałeś mojego wpisu. Elektrownia działała do 2000 roku oprócz boku nr 4. I gdzieś obsługa pozostałych reaktorów musiała mieszkać i jakoś docierać przez tereny mocno skażone...
No to sprawa wygląda tak, że oni wszyscy mieszkali (zresztą nadal "obsługa" strefy i elektrowni mieszka) w mieście Czarnobyl, które znajduje się już w pierwszej, 30 km strefie. Pracowali tak jak wcześniej pisałem, w systemie zmianowym na kilka-kilkanaście dni i im bliżej samego miasta, tym dłuższe przerwy od pracy.
Czernobyl do tej pory jest zamieszkany przez obsługę (wiadomo, "normalnych" mieszkańców tam nie ma, tylko pracownicy ukraińskiego ministerstwa bezpieczeństwa), tylko wprowadzona jest godzina policyjna i po 20 nie można wychodzić z domu. Zresztą nie ma po co, po zmroku jest tam kompletnie ciemno.
Mało że działała elektrownia, do 1998 działał jeszcze np. basen w samej Prypeci (o dziwo zniszczony jest w takim samym stopniu jak reszta budynków) - pod dachem widać jeszcze materace, którymi docieplali halę basenu z powodu braku ogrzewania; w Prypeci do okolic 1998 używanych było jeszcze kilka innych budynków, ale już nie pamiętam co dokładnie.